środa, listopada 13, 2013

NALEŚNIKARNIA MANEKIN ŁÓDŹ

naleśnikarnia manekin

Witajcie!


W piątek miałam tę przyjemność, że zostałam zaproszona przez moją koleżankę Anie do łódzkiej naleśnikarni Manekin. Dużo o niej słyszałam głównie z tej pozytywnej strony. Miało być tam ładnie, smacznie (wręcz pysznie) i niedrogo. Miałam w planach sprawdzić te opinie niemniej jednak podczas trwania studiów nigdy nie było mi tam po drodze. Tak wiem, aż wstyd się przyznać, że nigdy tam nie byłam. Tym samym gdy Ania zaproponowała spotkanie tam ochoczo przystałam na jej propozycje.


Gdy weszliśmy do restauracji okazało się, że prawie wszystkie stoliki są zajęte! Na szczęście nie było problemu ze znalezieniem miejsca dla nas i to tuż przy oknie dzięki czemu mogłam obserwować tonąca w deszczu Łódź. Nie musieliśmy długo czekać kiedy podeszła do nas Pani kelnerka i podała menu. Zachwyciła mnie i jednocześnie zszokował ilość dostępnych w nim pozycji. Powiem szczerze, że miała problem z wyborem naleśnika ponieważ dostępne są tam one chyba ze wszystkim. Przestudiowanie całego menu i wybranie tej jednej jedynej pozycji jest naprawdę trudne.

manekin
ŹRÓDŁO: MAJKI ON MAJK
  

Z pomocą na szczęście przyszła mi Ania, która w Manekinie bywała zdecydowanie częściej. Powiedziała, że ona zamawia po prostu zawsze to samo. Ma swoją ulubioną pozycje, która jest pyszna, duża i którą zdecydowanie się najada. Zaufałam jej zatem i zamówiłam to samo czyli naleśniki z opcji wytrawnych czyli ze szpinakiem i serem feta, z sosem beszamelowym i zapiekane serem. Nie musiałyśmy długo czekać, aż na stół podano nam nasze zamówienie.

Porcje były duże, podane w kamionkowej foremce i lekko przyrumienione z wierzchu.Całość natomiast postawiona została na drewnianej desce. Przyznam szczerze, że w porównaniu do tych opcji bardziej na słodko (jak przypatrywałam się innym stolikom) nasze naleśniki były zdecydowanie znacznie większe. Jeżeli natomiast chodzi o sam smak - PYCHOTA! Warto było tu przyjść i je zjeść chociaż żałuję, że dopiero teraz dotarłam do Manekina. Uwielbiam szpinak i fetę w leciutko pikantnej, dobrze przyprawionej formie dlatego całość musiała mi przypaść do gustu. Sos beszamelowy był po prostu nieziemski. Mi nigdy taki dobry nie wychodzi, niestety. Powiem szczerze, że gdybym jadła go w domowym zaciszu wylizałabym foremkę z resztek sosu. Niestety musiałam się powstrzymać od tego.

Niestety w całym tym smakowaniu przypomniało mi się aby zrobić zdjęcie dopiero jak już skończyłam jeść. Niemniej jednak mój naleśnik wyglądał tak jak zdjęcie przedstawione poniżej które zaczerpnęłam z tego bloga.


naleśniki
ŹRÓDŁO: BLOG ZIELONY JELEN
  
Miłym zaskoczeniem jest również otrzymany rachunek. Za dwie takie porcje naleśników i dwie mrożone herbaty do tego zapłaciłyśmy 35 zł. Uważam, ze to niewiele za tak dużą porcję pysznego jedzenia, którym zdecydowanie można się najeść. Kiedy tylko odwiedzę Łódź na pewno postaram się tam jeszcze zajrzeć.

Aha, czy Was też kelnerki w restauracji pytają czy wszystko w porządku? Bo tu przychodzą tak z nienacka i tak ni z gruszki ni z pietruszki tak pytają ale podobno one mają tak w zwyczaju :)

__________________________________________
POZDRAWIAM KATARZYNA

6 komentarzy:

  1. Manekin otworzyli też ostatnio w warszawie :) Dla mnie to beznadziejna nazwa dla naleśnikarni, ale chętnie się wybiorę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mniam :) Nie wiem czy w Krakowie jest Manekin, jeśli tak to z chęcią się wybiore, jeśli rzeczywiście jest takie dobre jedzenie ;)
    http://caroline-caaroline-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej, ale teraz będę miała ochotę na naleśniki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też bym zjadła naleśniki! :D Pewnie musiałby być pyszne :)
    Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. u mnie teeż jeest naleesnikarnia ale jeeszcze nie bylam

    OdpowiedzUsuń

Staram się odpowiadać na komentarze bezpośrednio pod postami ;)
Dziękuję za wszystkie komentarze :)
Będzie mi miło jeśli zaobserwujesz - daj znać a się odwdzięczę !