Z racji tego, że dzisiaj mój ulubiony program kulinarny na Polsacie "Top Chef" (o którym dokładniej kiedy indziej) dzisiaj również u mnie post kulinarny, ale trochę z innej strony. W trakcie przeszukiwania książek mojego męża dziadka, w moje ręce trafiła ciekawa pozycja. Książka autorstwa Marty Morsztynkiewicz - Czermińskiej nosi tytuł "Kram z Przysmakami" i wydana została w 1991 roku. Jest to więc już dość stara pozycja. Niemniej jednak nie skupia się ona, jak być może na pierwszy rzut oka widać czyli na przepisach ale na czymś zupełnie innym. "Kram z przysmakami" to ciekawy zbiór barwnych felietonów o jedzeniu, potrawach i używkach, o surowcach, z których się wywodzą i o zwyczajach, które im towarzyszą. Jest to bardzo ciekawa pozycja, ponieważ opiera się na zasłyszanych opowieściach w różnych rejonach świata, a także na obserwacjach własnych. Pomyślałam zatem, że studiując ją mogłabym Wam przytaczać niektóre jej fragmenty. I to też chciałabym zrobić w dzisiejszym poście. Na początek zaczniemy trochę tak magicznie.Każdy z nas, wydaje mi się chciałby posiąść tą tajemną wiedzę dobrego i smacznego gotowania. Przeglądając i próbując różne przepisy, uczymy się na błędach, dążąc do doskonałości. Każdy chciałby poznać tajemnicę dobrej kuchni. Dziś za pośrednictwem właśnie tejże książki zdradzę Wam ten odwieczny sekret.
Odpowiedź wydaje się tak prosta i oczywista, że aż banalna. Rozwiązaniem jest bowiem odrobinka poezji. Niezależnie co byśmy gotowali, sukces i efekt jaki osiągniemy zależny jest od tego ile serca włożymy w przygotowanie potrawy. Pozornie nieudana potrawa okazać się może przełomowym wynalazkiem, a pozornie niewielkie udoskonalenia przy odrobinie "poezji" mogą diametralnie zmienić i ulepszyć potrawę. Logicznym jest, że człowiek musi jeść i że nie bez znaczenia jest to co spożywa bo "nie samym brzuchem człowiek żyje ale nie można go też lekceważyć dając mu do strawienia byle co, byle kiedy i byle jak zrobione". Istotne jest zatem abyśmy już od początku wczuwali się w przygotowanie potrawy,a by nasz "brzuch" otrzymywał to co dla nas najlepsze.
"Jest taka legenda gwinejska - o powstaniu gwiazd. Pigmej piekł mięso z ubitej zwierzyny w bambusowej rurze. Płomień buchał z ogniska. Nagle suchy bambus zapalił się. Od płomieni zapaliło się i wysuszone mięso, z żaru ognia z trzaskiem rozprysł się bambus w tysiące kawałków, które rozczeriwnione, lekkie jak iskry, uleciały w górę i zawisły na niebie - jak gwiazdy".
Jest to taka fajna anegdotka moim zdaniem, która w nieco magiczny sposób wiąże gotowanie z pewnego rodzaju magią i gwiazdami.
"Nie namawiamy pań, aby smażąc kotlety przypalały je na węgiel, łudząc się, że ulecą w niebo i zawisną jako gwiazdy. Cud może się nie powtórzyć... Ale namawiamy, aby nawet kotlet lub naleśniki miały w sobie odrobinę poezji z gwiazd".
I to myślę będzie ładne podsumowanie.
Źródło: "Kram z przysmakami" Marta Morsztynkiewicz - Czermińska
Źródło: "Kram z przysmakami" Marta Morsztynkiewicz - Czermińska
POZDRAWIAM KATARZYNA
Też uwielbiam ten program! Bardzo fajny post, może kiedyś zakupię tą książkę bo pewnie by mi się przydała :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do mnie jak ci się spodoba to też zaobserwuj!
http://imsolostinparadise.blogspot.com/
Dziękuję, już zaglądam :)
UsuńJa mogę stać cały dzień przy garach :) Zwyczajnie to lubię.
OdpowiedzUsuńNo ja w tej kwestii mam ciutkę inny stosunek, przy garach lubię stać ale nie cały dzień ;p
Usuńja jak gotuję to tylko z sercem <3 wtedy nawet herbata smakuje lepiej! : )
OdpowiedzUsuńDokładnie! Zgadzam się :)
UsuńFragment z kotletami jest prześmieszny :D. Osobiście dopiero stawiam pierwsze kroki w kuchni, ale idzie mi nawet nieźle ;). Książka może być bardzo ciekawa, osobiście nie mam nawet żadnej o gotowaniu ^^.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Też mi się spodobał :) Ja również nie należę do wprawionych orłów jeśli chodzi o gotowanie. Tylko ta książka nie jest stricte o gotowaniu, nie ma w niej przepisów.. :)
Usuńkażda kobieta potencjalnie powinna mieć coś z kucharki:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam woman-with-class.blogspot.com
Dokładnie! :)
Usuńojeju tak zgłodniałam teraz!
OdpowiedzUsuńHahahahaha... ja jak pisałam też zrobiłam się głodna ;p
Usuńz sercem smakuje lepiej:))
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię gotować i eksperymentować w kuchni. Problem jednak pojawia się wtedy, kiedy trzeba pozmywać ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, http://grudzienpaulina.blogspot.com/
Znam ten problem aż za dobrze ;)
UsuńDlatego trzeba sobie zakupić zmywarkę albo zatrudnić profesjonalnego zmywacza - najlepiej bardzo przystojnego ;p
Usuń"aby nawet kotlet lub naleśniki miały w sobie odrobinę poezji z gwiazd" kogoś poniosła wyobraźnia i kreatywność;)
OdpowiedzUsuńmoże troszeczkę poniosła... ;p
UsuńOj tak... samym brzuchem żyć nie można ;)
OdpowiedzUsuńOj tam oj tam.. :D
Usuńrzadko gotuję, ale jeśli juz to robię, to bardzo się staram, aby było smacznie i z pomysłem ;)
OdpowiedzUsuńszczypta miłości jest niezbędna w gotowaniu ;)
Usuńciekawy wpis, calkowicie sie z nim zgadzam. bez problemu mozna odroznic jak ktos gotuje z sercem lub na odwal.. :)
OdpowiedzUsuńGotuje każdego dnia jednak największy problem to często pośpiech bo mając teraz dwie prace ledwo znajduję czas by z przyjemnością na spokojnie gotować . Top Chef bardzo lubię oglądać , jednak pierwszy sezon bardziej mnie ekscytował :)
OdpowiedzUsuńPośpiech jest zdecydowanie wrogiem gotowania z miłością.. :)
UsuńBardzo rzadko gotuję, ale jak już to robię to z dużym zaangażowaniem , pasją. Bo gotować bardzo lubię, mimo iż na co dzień nie mam na to czasu.
OdpowiedzUsuńBardzo miło tu u Ciebie :) Obserwuję i zapraszam częściej do mnie ;)
Dziękuję ja również obserwuję :)
Usuń