WĘDKOWANIE I GRILL

Witajcie,

Czas nadrobić zaległości. Przez te ciągłe wyjazdy dawno mnie nie było. Było dużo zwiedzania i dużo wrażeń. Dzisiaj niestety leje deszcz więc czwartek spędzimy w domu na leniuchowaniu. Dzięki temu mam tez chwilę żeby podzielić się z Wami trochę zdjęciami z naszego zwiedzania. Pogoda było cudowna, a widoki piękne więc narobiłam mnóstwo zdjęć, którymi Was dosłownie zasypię! Ale wszystko po kolei.

Na początek zaraz po przyjeździe i obiedzie wybraliśmy się na "malutki" spacerek. Trzy kilometry w jedną stronę i trzy w drugą. Ja jestem przyzwyczajona ale mama i ciocia dostały niezły wycisk, że po podróży i spacerze padły do łóżka już o 20. Niemniej jednak warto było, oj zdecydowanie, gdyż widoki nad jeziorem zachwyciły je niesamowicie. Jeszcze gdzieś w oddali płynąca żaglówka dodawała całości takiej lekkości i spokoju. Na zdjęciu jezioro Czarne, dodajmy że jedno z najczyściejszych.

W niedziele postanowiliśmy zabrać naszych gości na ryby. Mama cały czas powtarzała, że ona koniecznie chce nauczyć się wędkować. Mój mąż jest zapalonym wędkarzem, więc nie było z tym problemów. Wybraliśmy się, więc na staw do znajomego z całym zapleczem wędek, żyłek, haczyków i oczywiście robaków. Ryby tego dnia brały jak szalone. I bardzo dobrze, bo mama i ciocia miały niesamowitą radochę wyciągając je jedna za drugą. W sumie miały też dobrego nauczyciela. Mój mąż przeprowadził profesjonalny instruktarz i niestety sam nie wiele połowił bo co chwilę musiał im coś odplątywać i tłumaczyć. Jednak nie ma tego co by na dobre nie wyszło bo prawie 5 kg ryby złowiliśmy. Pychotka! Po powrocie w ramach relaksu nastał czas grilla. Pośmialiśmy się i sporo podjedliśmy. To był bardzo fajny dzień.

__________________________________________

POZDRAWIAM KATARZYNA