Przepraszam, że dopiero teraz piszę ale poranny brak prądu sprawił, że zajęłam się czymś innym i to zajęcie pochłonęło mnie całkowicie. Wszystko przez Klaudię, która pokazała mi te cudeńka. Niebawem pochwalę się Wam moimi dziełami. Oderwałam się cudem (!) do napisania postu, także prawdopodobnie zaraz po jego napisaniu znowu przepadnę w mojej twórczości. Dzisiaj przychodzę do Was jednak z inną kwestią. Znacznie ważniejszą i bardziej potrzebną niż tamto.
ŹRÓDŁO: SAPROSZKOW |
Jak Wam wcześniej wspomniałam wczoraj czekał mnie ważny dzień. Pierwszy raz jechałam (tak dłużej) motorem i pierwszy raz oddawałam krew. Punkt "odbioru" znajdował się w specjalnym autobusie. Było sporo chętnych i trochę mroźno, także nie powiem - zmarzłam. Kiedyś odbywało się to w budynku, jak towarzyszyłam mojemu mężowi. Nie powiem był dla dawców wygodnie ale taki bus jest zdecydowanie bardziej elastyczny wszędzie pojedzie i nie trzeba w kółko nosić sprzętów. Wypełniłam zatem wszystkie formalności i przeszłam badanie (miałam jak powiedział doktor idealną (!) hemoglobinę) - nienawidzę tego momentu przekłuwania palca, zawsze odsuwam mimowolnie rękę. Na szczęście tym razem odbyło się bez scen. Nie powiem żebym się nie denerwowała kiedy już siedziałam na łóżku i przygotowywano wszystko do pobierania. Chyba nikomu za pierwszym razem nie przychodzi to łatwo i obojętnie. Na domiar złego pojawił się u mnie problem z żyłami. O tuż nie mam żył! Panie nie mogły znaleźć u mnie żyły, nie były widoczne. Zatem po wbiciu igły starała się ją wewnątrz znaleźć i się wbić. Nie powiem żeby było to przyjemne ale udało się. Żyła znaleziona i krew oddana! Boli mnie tylko miejsce wbicia po tym szukaniu. To się podobno nie zdarza za często także myślę, że następnym razem będzie lepiej. Przeszłam zatem niezły chrzest bojowy jak na pierwszy raz. Jednak nie zrezygnuje i za trzy miesiące "oddam" się ponownie. I nie ma tu w ogóle znaczenia fakt, że dostałam 8 przepysznych czekolad, które po prostu wielbię ;p
Zachęcam Was wszystkich do oddawania krwi, ponieważ nic nas to nie kosztuje, a tym jednym małym gestem możemy uratować komuś życie. UKŁUCIE NAPRAWDĘ NIC NIE BOLI!
A co do jazdy motorem - UWIELBIAM TO! ;D
POZDRAWIAM KATARZYNA
Zawsze chciałam oddawać krew, ale gdzieś czytałam, że jak się bierze hormony (choruję na niedoczynność tarczycy) to nie można. Muszę się temu bliżej przyjrzeć.
OdpowiedzUsuńSiostra męża ze względu na to dostała odroczenie chyba na 3 lata ale też dokładnie nie wiem, więc może rzeczywiście warto się zainteresować ;)
UsuńJa niestety nie mogę oddawać krwi bo mam zbyt niska wagę, ale gdyby nie to na pewno bym oddała:)
OdpowiedzUsuńCzas zatem troszkę przybrać na masie ;p
UsuńJa oddaje też krew, mam już ponad 4 litry oddane ;)
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu! Gratuluję ;)
Usuńłańcuszek krwisty zdeklasował na Facebooku piwny i dobrze :))
OdpowiedzUsuńTak powinno być. Zamiast durnie wypijać piwa można z sensem pomóc!
UsuńPopieram!
OdpowiedzUsuńMoja siostra jak była w szpitalu bardzo potrzebowała krwi... przywozili ją z innego miasta! Krwi nie może zabraknąć.
Dokładnie!
UsuńPopieram akcję!!!
OdpowiedzUsuńJa też zawsze "nie mam" żył :)
Pogrążam się zatem w bólu z Tobą i witam w klubie "bez żyłowców" ;p
Usuńgratuluję pierwszego razu :)
OdpowiedzUsuńja oddaję krew regularnie od kilku lat, lubię dzielić się cząstką siebie :)
Bardzo dziękuję i cieszę się, że i ty wspierasz oddawanie krwi ;)
UsuńJa rowniez jak najbardziej popieram akcje! :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie akcje :-)
OdpowiedzUsuńJa również, bardzo się cieszę ;)
Usuńja też bym bardzo chciała oddawać krew ale nie mogę bo mam usuniętą tarczycę ;(
OdpowiedzUsuńOj szkoda, to rzeczywiście wyklucza... :(
UsuńPóki co dopiero raz oddałam krew, ale chętnie to powtórzę ;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę ;)
UsuńJa niestety krew oddać nie mogę ponieważ miałam anemię:(
OdpowiedzUsuńSzkoda ;(
UsuńSzlachetny gest !
OdpowiedzUsuń:)
p.s ciekawy blog
Dziękuję! ;)
UsuńU mnie mąż regularnie oddaje krew.
OdpowiedzUsuńPopieram akcję, kiedy jednak u Nas jest bus - często jestem po infekcji lub jakiś tabletkach - sama nigdy jeszcze nie oddałam krwi.
Gratuluję męża! Mam nadzieję, że kiedyś i Tobie się uda!
UsuńLubię takie akcje, choć sama jeszcze nie oddawałam...od kiedy mogę albo miałam niedowagę, albo jakieś zabiegi, ostatnio też miałam problem ze zdrowiem...jednak kiedy już wszystko się unormuję na pewno się podzielę:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, ze chcesz i trzymam kciuki aby wszystko się unormowało ;)
UsuńBardzo ładnie z Twojej strony. Aż za osiem czekolad...! ;)
OdpowiedzUsuńTobie to tylko te czekolady w głowie ;p
UsuńJA NIE MOGĘ BO WAŻĘ TYLKO 45 KG :p
OdpowiedzUsuńTo trzeba przybrać troszkę na masie ;p
UsuńJa swoje pierwsze oddawanie krwi mam jeszcze przed sobą, ale za to mój facet robi to regularnie, a przynajmniej się stara :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i trzymam za Ciebie kciuki, abyś się zdecydowała ;)
UsuńPopieram tego typu akcję, choć sama nigdy nie oddawałam krwi. Zawsze znalazło się jakieś "ale". Chwilowo szukam miejsca, gdzie nikt nie zrobi mi przy tym krzywdy - tak jak mojej koleżance "rozwalili" żyłę. Siniak to pestka - teraz ma problem, by ktoś pobrał z tej ręki krew.
OdpowiedzUsuńNieumiejętne pobierania rzeczywiście do miłych nie należy. Mam nadzieję, że kiedy znajdziesz to jedno, dobre miejsce to się zdecydujesz oddać i nie będzie już żadnego "ale" :)
UsuńJa chyba jeszcze nie mogę oddawać krwi. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
kammage12.blogspot.com
Ale jakbyś już mogła, to zachęcam jak najbardziej! ;)
Usuńświetna akcja, ale ja mam straszny lęk przed igłami itp, jak mi pobierają krew to wychodzę cała blada jak ściana, ale mimo wszystko uważam, że warto oddać krew. U mnie problem jest też w tym, że praktycznie nie widać moich żył, niedawno jak mi pobierali krew do badań to mnie 4 razy kuła na jednej i dopiero na drugiej ręce trafiła w żyłę ( a jeszcze przy okazji musiała zmienić na normalną strzykawkę z igłą)
OdpowiedzUsuńNo szukanie igły nie jest przyjemne, to muszę przyznać. Może kiedyś uda Ci się pokonać ten straszny lęk przed igłami - trzymam kciuki! :) Ja tez nie lubię igieł ;)
UsuńAkcję popieram, ale biernie. Umarłabym na tym fotelu, jak widzę igłę to mdleję, a jakbym musiała patrzeć na ten worek z krwią na żywo, to bym chyba zeszła :/
OdpowiedzUsuńMożna nie patrzeć ;) Ja przy wbijaniu igły i wiele innych osób też odwracam głowę w drugą stronę!
Usuńnigdy nie oddawałam krwi a to z tego powodu, że byłam anemikiem i sama miałam jej za mało, był nawet okres kiedy łykałam specjalne tabletki które pomagały mojemu organizmowi wytwarzać krew ;)
OdpowiedzUsuńOddałam krew kilka razy, teraz czekam aż mi się wyniki poprawią
OdpowiedzUsuńJa niestety nie mogę oddawać krwi bo mdleję za każdym razem jak tam u nich jestem i krew oddaję , mam zbyt niskie ciśnienie , ale mój narzeczony i inni znajomi przynajmniej dwa razy w roku oddają krew :)
OdpowiedzUsuńBrałam jakiś czas temu udział w akcji ambulansowej, ale niestety odrzucono mnie właśnie z powodu zbyt cienkich żył :(
OdpowiedzUsuńrównież oddawałam, ale teraz waże mniej niż 50kg i nie moge :(
OdpowiedzUsuń