Są Walentynki musi więc być historia. Tak samo jak w przypadku Sylwestra postanowiłam, że nie będę Wam w notce składać słodkich życzeń i opowiadać miłosnych historii. Chciałabym Wam bowiem, po raz kolejny przybliżyć kolejne święto. Być może nie każdy wie skąd ono się wzięło i jaka jest jego historia.
Historii i teorii co do pochodzenia Walentynek jest oczywiście wiele. Najbardziej znana wiąże się z rzymskimi Luperkaliami. Jest to prastare, pogańskie święto, które później zostało zaadaptowane przez Chrześcijaństwo. Święto to było dniem czci boga Fauna, patrona płodności i zbiorów. Tym samym właśnie 14 lutego przypadała wigilia Luperkaliów. Oczywiście jak przystało na święta sławiące bogów i to nie stroniło od zabaw, w tym przypadku na cześć zbliżającej się wiosny. Ciekawą zabawą w tym czasie był zwyczaj wrzucania przez dziewczyny liścików ze swoimi imionami do skrzynki, które następnie losowali chłopcy. Właścicielka wylosowanego liściku stawała się jego towarzyszką do końca zabawy.
Historii i teorii co do pochodzenia Walentynek jest oczywiście wiele. Najbardziej znana wiąże się z rzymskimi Luperkaliami. Jest to prastare, pogańskie święto, które później zostało zaadaptowane przez Chrześcijaństwo. Święto to było dniem czci boga Fauna, patrona płodności i zbiorów. Tym samym właśnie 14 lutego przypadała wigilia Luperkaliów. Oczywiście jak przystało na święta sławiące bogów i to nie stroniło od zabaw, w tym przypadku na cześć zbliżającej się wiosny. Ciekawą zabawą w tym czasie był zwyczaj wrzucania przez dziewczyny liścików ze swoimi imionami do skrzynki, które następnie losowali chłopcy. Właścicielka wylosowanego liściku stawała się jego towarzyszką do końca zabawy.
Po upadku Rzymu obchody Luperkaliów osłabły i przestały być tak hucznie obchodzone. Wprowadzenie chrześcijaństwa, na rozkaz papieża Galazjusza w 496 roku zakazało obchodzenie tego święta. Nie mniej jednak zakaz ten, tak naprawdę na nowo odrodził to święto. Z racji tego, że zakazany owoc smakuje najlepiej ludzie na nowo zaczęli je świętować. Bezsilność kościoła zadecydowała zatem, że lepiej jest święto to przyjąć niż bezskutecznie z nim walczyć. Tym samym Luperkaliom nadano chrześcijańską interpretacje.
Aby jeszcze bardziej przybliżyć to święto do kościoła, zmieniono również patrona Luperkaliów. Miejsce Fauna zajął zatem, do dzisiaj nam znany święty Walenty, zdecydowanie bardziej kojarzony z chrześcijaństwem. Nowy patron był bowiem biskupem Intermany, męczennikiem, zgładzonym przez cesarza Klaudiusz II Gota w 269 roku. Nie wiadomo jednak dlaczego zginął, a w historii krąży wiele podań i legend dotyczących jego śmierci.
Najbardziej pasująca mi do Walentynek jest historia mówiąca, iż św. Walenty udzielał potajemnie ślubów rycerzom Klaudiusza II, który to zabronił zawierać związki małżeńskie. Tym samym za sprzeciwienie się cesarzowi został on skazany na śmierć natomiast pary, którym udzielił ślubów potajemnie świętowały jego dzień śmierci jako święto miłości. Druga historia natomiast przekłada, iż tak naprawdę nie był on duchownym, a jedynie chrześcijaninem, który sprzeciwił się uciskanie swoich współwyznawców. Został za to oczywiście skazany na śmierć, a oczekując na wyrok napisał do swojej ukochanej list, który rzekomo miał podpisać "Twój Walenty". Czyż nie romantycznie?
W Europie święto zakochanych, czyli Walentynki obchodzone jest już od średniowiecza. Do Polskie święto to dotarło dość późno bo dopiero w latach 90tych ubiegłego wieku. Przyczyną tego opóźnia mógł być fakt, iż sami mieliśmy swoje własne święto zakochanych. Była to noc Kupały, która przypadała z 21 na 22 czerwca. Dodatkowo na kresach wschodnich również obchodzono święto zakochanych tyle, że 4 marca i nazywano je Kaziuki, czyli dzień św. Kazimierza. W tym czasie dziewczyny piekły pierniki i dawały je swoim ukochanym.
Przepraszam tych, którzy jak i ja nie lubili w szkole historii za rozwlekłość opowieści. Niemniej jednak zawsze tak mam, że jak jakaś historia mnie wciągnie mogę się sporo o niej rozpisać. Lubie dowiadywać się skąd pochodzi dane święto, bo przeważnie wiąże się z nim jakaś ciekawa historia. Mam nadzieje, że nie zanudziłam Was za bardzo i dowiedzieliście się trochę więcej o dzisiejszym święcie. Jeśli dotrwaliście do końca to Was podziwiam i chwała Wam za to!
Niebawem podam Wam link do walentynkowego wywiadu, którego niedawno udzieliłam. Wywiad już się ukazał na blogu Julki - zapraszam. Będziecie mogli dowiedzieć się trochę więcej o mnie w tej miłosnej kwestii, jak przystało na Walentynki.
__________________________________________
POZDRAWIAM KATARZYNA
W Europie święto zakochanych, czyli Walentynki obchodzone jest już od średniowiecza. Do Polskie święto to dotarło dość późno bo dopiero w latach 90tych ubiegłego wieku. Przyczyną tego opóźnia mógł być fakt, iż sami mieliśmy swoje własne święto zakochanych. Była to noc Kupały, która przypadała z 21 na 22 czerwca. Dodatkowo na kresach wschodnich również obchodzono święto zakochanych tyle, że 4 marca i nazywano je Kaziuki, czyli dzień św. Kazimierza. W tym czasie dziewczyny piekły pierniki i dawały je swoim ukochanym.
Poniżej kilka zdjęć z Internetu pokazujących obecnie noc Kupały. Przepięknie to wygląda...
ŹRÓDŁO: GAZELLEMIND |
ŹRÓDŁO: MOWIA-WIEKI |
ŹRÓDŁO: NSZ UE POZNAŃ |
ŹRÓDŁO: WIADOMOŚCI WP |
Bibliografia: POLKI PL
__________________________________________
POZDRAWIAM KATARZYNA
Lubię Walentynki,ale ze wszytskich stron aż mnie osaczają te serduszka itp. Za bardzo mi to wieje komercją
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że czasami jest to aż do przesady..
UsuńNie mam nic przeciwko Walentynkom :) Miły dzień, miła okazja :)
OdpowiedzUsuńJa również nie mam nic przeciwko ;)
UsuńBardzo podoba mi się Twój pomysł na opisywanie historii danego święta :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję. Lubię czytać nowe historie bo często są bardzo ciekawe i dowiadywać się czegoś nowego ;)
Usuńpiękne są te zdjęcia z Nocy Kupały ;) bardzo chciałabym to na żywo zobaczyć!
OdpowiedzUsuńJa również. Fajnie byłoby w czymś takim uczestniczyć ;)
UsuńJa nie obchodzę jakość szczególnie tego dni, może pójdziemy na kolację, może dostanę kwiaty ale nie podniecam się jakoś specjalnie. Może to kwestia 5-letniego stażu związku.
OdpowiedzUsuńJa mam takie samo podejście. Nie czuje jakiegoś wielkiego parcia z tej okazji. Mamy podobny staż związku ;)
UsuńChwała mi, że przeczytałam do końca! ;) Ja tam nie przepadam za Walentynkami... ;D
OdpowiedzUsuńNo wiem, że nie przepadasz, wiem :) Chwała Ci za to Słońce!
UsuńLampiony wyglądają pięknie :) Ja jednak nie obchodzę Walentynek. Dla mnie to strasznie głupie święto ;) Miłość trzeba sobie okazywać codziennie a nie tylko w 1 dzień w roku :)
OdpowiedzUsuńTez uważam, że miłość powinno się okazywać codziennie. A lampiony rzeczywiście są przepiękne. Chciałam mieć takie na weselu ale to baaardzo skomplikowane wbrew pozorom przedsięwzięcie ;)
UsuńWszędzie dzisiaj o walentynkach i jak tu o nich zapomnieć ;-)
OdpowiedzUsuńNie da sie ;p
UsuńMnie Walentynki bardzo kojarzą się z komercją a to nie jest plusem :c
OdpowiedzUsuńRzeczywiście czasami jest aż do przesady wykorzystywane...
UsuńPrzepiękne te lampiony :)
OdpowiedzUsuńSą magiczne.. ;)
UsuńWalentynki nigdy nie robiły na mnie dużego wrażenia, nie miały większego znaczenia, dzień jak co dzień i dobry jak każdy inny by okazać czułość, miłość i troskę o drugą osobę :)
OdpowiedzUsuńKażdego dnia powinniśmy to robić ;)
Usuńmi są walentynki obojętne :P
OdpowiedzUsuńah te Walentynki :) kolejny dzień do świętowania naszej miłości, ale kochajmy się zawsze, a nie tylko dzisiaj :D
OdpowiedzUsuńdokładnie ;)
UsuńPrześliczne zdjęcia ♥
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
Dziękuję i już odwiedzam ;)
UsuńPuszczanie lampionów w noc Kupały wygląda fenomenalnie!
OdpowiedzUsuńJest wręcz magiczne...
UsuńJa Walentynek nie obchodzę, ale nie mam nic przeciwko jeśli ktoś je obchodzi ;)
OdpowiedzUsuńJa również ;)
Usuńdowiedziałam się kilku nowych rzeczy :) a te zdjęcia są piękne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Cieszę się, że mogłam przedstawić coś innego ;)
UsuńA ja nie lubię walentynek :D
OdpowiedzUsuńamcia-blog.blogspot.com
A szkoda ;p
Usuń<3
OdpowiedzUsuńfajny blog ! bardzo subtelny :)) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJa od lat obchodzę Noc Kupały i dobrze mi z tym :) Ta fota z wiankiem <3
OdpowiedzUsuńJa Walentynki obchodzę przez cały rok, ale i tak dzień ten ma dla mnie szczególną wartość, gdyż jest to data naszej rocznicy :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie opisałaś to wszystko :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy psot :) Obserwuje .
OdpowiedzUsuńnie lubie walentynek, ale ta historia mnie urzekła, jakoś tak cieplej w brzuszku.. ;) bardzo fajny post! pozdrawiam i oczywiscie bede CIe troche podglądac :)
OdpowiedzUsuńIle cennych informacji, wow ;)
OdpowiedzUsuńCo do podkładu z Rimmela... ja mam mieszane uczucia. Mnie bardzo wysusza i podkreśla każdą suchą skórkę, ale świetnie matuje i dobrze się trzyma. Muszę go "rozrabiać" z kremem nawilzającym, żeby jakos się wtopił w skórę. Ja już więcej go nie kupię ale Ty sama sprawdź jak u Ciebie sie bedzie zachowywał:)
Super wpis, dowiedziałam się czegoś nowego :) Sama walentynki lubię i świętuje, nie lubię za to zarzucania im komercyjności. No bo które święto dziś nie jest komercyjne? Zaraz w sklepach zaroi się od bazi i zajączków, Boże Narodzenie generuje 90% rocznego utargu w handlu a nawet na święto zmarłych zasypani jesteśmy promocjami zniczy grających Ich Troje. Nie lubię też tekstów "trzeba się kochać cały rok a nie tylko jeden dzień" - wtedy ja się pytam "a jak mamie dasz kwiatka 26 maja to też znaczy, że normalnie jej nie kochasz?" ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Noc Kupały obchodzimy razem z moim mężczyzną. On jest w ogóle wiernym wyznawcom dawnych świąt, więc mamy niezły ubaw cały rok:)
OdpowiedzUsuńhttp://lifegoodmorning.blogspot.com/