Witajcie,
Wyobraźcie sobie jedenastkę małych kilkulatków, w żyłach których płynie niezmierzona energia i ADHD w czystej postaci. Zapanować nad taką gromadką miałam okazję właśnie w ten weekend. Stąd też mój mały wpisowy poślizg. To było bardzo pouczające i niesamowicie wyczerpujące zajęcie. Mimo niżu demograficznego chyba na dwójce, max trojce dzieci poprzestanę. Dzieciaki w takiej ilości mogą być męczące.
Nie powiem są ale są też niesamowicie zabawne. Czasami śmiać mi się chciało z ich tekstów i tak poważnych problemów. Boże jak ja bym chciała mieć takie problemy. "Pani Kasiu ona gra moją piłką. To moja ulubiona piłka. Innej nie chce". "Plose Pani, bo ja mam miseczkę, a pan Andrzej mówił żebyśmy wzięli talerzyki i szli jeść obiad. To ja nie mogę jeść dzisiaj kartaczy" - i z oczek lecą łzy. Moje weekendowe Zuszki były bardzo energiczne, co chwilę musiały biegać i często trzeba było im zmieniać zajęcia, bo oczywiście wcześniejsze je nudziły. Na szczęście się udało i żaden mój Zuszek nie ucierpiał ani się nie zgubił.
Wymęczyły mnie niesamowicie, ale i tak uwielbiam moje Zuszki i jestem z nich dumna.
 |
Zuchowe dziewczyny |


 |
Dzielenie słodyczami - nic nie umknie ich oczom |
 |
cała ekipa |
 |
tzw. kadrówka |