Ja to chyba mam pecha. Chciej tu człowieku dobrze i co? Kończy się kroplówką.
Od maja kiedy ostatni raz oddawałam krew i dosłownie padłam jak kłoda postanowiłam zrobić sobie małą przerwę. Teraz kiedy nie jest tak duszno i gorąco zdecydowałam się na podejście kolejne. I co? Znowu zrobiło mi się słabo i podłączyli mnie pod kroplóweczkę. Na szczęście tym razem nie zemdlałam tak spektakularnie i udało mi się całe 450 ml oddać. Jednak mimo wszystko warto było się poświęcić.
Zachęcam wszystkich Was do oddawania krwi. To naprawdę bardzo ważne i naprawdę, wierzcie mi na słowo nic nie boli. Dzięki takiemu małemu bezinteresownemu gestowi możemy uratować komuś życie. Nigdy nie wiadomo czy nam i naszym bliskim nie będzie ona potrzebna. Krew potrzebna jest każdego dnia, a jej zapasy ciągle maleją. Jeżeli tylko możecie to jak to mój mąż mówi "pozwólcie się oddać za te kilka czekolad".
P.S. Przepyszna jest ta czekolada, a szczególnie kokosowa!