Witajcie,
Nadeszła wiosna, a mnie całkowicie ogarnął szał na kwiaty. Chciałabym mieć ich mnóstwo, aby pięknie rozkwitały i nadawały pomieszczeniom kolorów oraz życia. Niedawno był post o fiołku alpejskim i dzisiaj znowu będzie post iście kwiatowy. Kiedyś przy okazji wizyty w kwiaciarni z siostrą zauroczył mnie wyjątkowy kwiat o jak dla mnie trudnej nazwie. Z tego też powodu zupełnie zapomniałam jak się nazywała i nie mogłam go odnaleźć. Jednak przy ostatniej wizycie w Biedronce dostałam istnego olśnienia. Sprzedawali właśnie mojego ukochanego kwiatka. Mowa o kalanchoe. Zazwyczaj w kwiaciarniach można kupić jego małe doniczki. W Biedronce jednak był właśnie kalanchoe ale nie taki malutki, ale już sporo wyrośnięty, w dużej doniczce ze sporą ilością pąków i kwiatów. Piękny był. Kosztował 25 złotych. Wtedy pomyślałam, ze to drogo i chociaż nie mogłam przestać na niego patrzeć Nie kupiłam go. Nawet nie wiecie jak teraz żałuję tej decyzji.
__________________________________________
POZDRAWIAM KATARZYNA