Witajcie,
Idąc tokiem rozumowania mojego męża "bałagan robi się sam". Ale to chyba wie każdy. Niby nic się nie dzieje, a tu nagle ilość kurzu i rzeczy do poukładania przestaje przechodzić nasze najśmielsze oczekiwania. Czasami mam wrażenie, że mężczyźni zaczynają zauważać bałagan dopiero, gdy nie mogą znaleźć swojej ulubionej koszulki czy skarpetki się dziwnym trafem skończyły lub zwyczajnie już nie ma na czym zjeść. Tak przynajmniej ma ostatnio w zwyczaju mój mąż.
Nie chcę tu oczywiście obrażać całej męskiej populacji, jednak kilka takich przypadków znam osobiście. Kiedy tzw. "nieład artystyczny" osiąga poziom wysoce krytyczny wspomniany przypadek bierze się za lekkie ogarnięcie.
Powtórzę zatem: bałagan robi się sam, a co gorsza zgodnie z rozumowaniem mojego męża "porządek również robi się sam". Sama nie wiem co gorsze. Urobisz się po pachy perfekcyjnie sprzątając cały dom i wszystkie jego zakamarki, aby zmęczona paść po wszystkim na kanapę. Siedzisz padnięta ale i dumna z tego wszystkiego co udało Ci się zrobić. I na tym Twój podziw się kończy, bo wszystko to pozostaje zwyczajnie nie zauważone i niedocenione.
No oczywiście przecież bałagan zrobił się sam to i porządek zrobi się sam jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Do takiej sytuacji chyba ewidentnie przyzwyczaił się już mój mąż. Mnie drażniły nierozpakowane zakupy, blat pełen naczyń do zmywania i suche naczynia do pochowania. Uszło to oczywiście uwadze mojego szanownego małżonka. Kiedy więc chwycił za kosiarkę i poszedł oddać się swoim wysoce męskim obowiązkom, ja podjęłam wyzwanie posprzątania tego wszystkiego. Suche naczynia pochowałam i praktycznie rozlokowałam w szafkach, pozmywałam resztę naczyń, a na deser wytarłam wszystkie szafki, blaty i umyłam podłogi. Gdy jednak spracowany mąż powrócił do domu zaczął nerwowo szukać wszystkich pozostawionych wcześniej w nieładzie rzecz, które oczywiście poukładałam w szafkach na swoich miejscach. Oczywiście jak to zwykle bywa padło pełne zdziwienia pytanie:
- Gdzie są te wszystkie rzeczy ze stołu?
- Leżą posprzątane w szafkach Kochanie, poukładałam je jak sprzątałam.
- To tu był bałagan ??!!- padła z wielkim zdziwieniem odpowiedź.
Myślałam, że padnę! Oczywiście! Wszystko robi się samo. Bałagan robi się sam, bałaganu się nie widzi, a co gorsza oczywistym jest fakt, że to wszystko samo się posprząta, więc po co zwracać na to wszystko uwagę.
Czy i Wy macie podobnie jakbyście jako jedyni widzieli bałagan w domu? Normalnie klapki na oczach.
POZDRAWIAM KATARZYNA